niedziela, 9 lipca 2017

Kolejne życie Domu Młodego Robotnika



fot: Aleksandra Skóra

źródło: http://www.hermes.net.pl/wiadomosci/krakow/dom-mlodego-robotnika-w-nowej-hucie-zostanie-odnowiony-i-zagrodzony/


Na osiedlu Stalowym 16 w Nowej Hucie trwa remont. Rusztowania okalają monumentalny, czterokondygnacyjny budynek. „222 komfortowe mieszkania” - głosi napis na bannerze powieszonym na płocie. „Zamieszkaj w Modernity”.


Ten budynek to dawny Dom Młodego Robotnika [DMR] – miejsce tymczasowego (choć czasem długotrwale tymczasowego) pobytu młodych mężczyzn przybywających do pracy w Kombinacie. Oddany do użytku w 1951 roku, wraz z Zespołem Szkół Mechanicznych tworzył „bramę Nowej Huty” - imponujący zespół zabudowań, mający zapewne robić wrażenie na odwiedzających Hutę i utwierdzać ich w przekonaniu o sile systemu socjalistycznego.


W wyglądzie budynku uderza dbałość o detal – starannie wykończone zwieńczenia wysokich przejść, kolumnowe balustrady w oknach i na balkonach, wydatne gzymsy. Niegdyś we wnętrzu posadzki ułożone były w skomplikowane, geometryczne wzory. W dzisiejszych czasach wydaje się to nieintuicyjne – Dom Młodego Robotnika był przecież projektowany jako hotel robotniczy – miejsce przeznaczone do chwilowego pobytu, niemalże przenocowania przyjezdnych robotników, zanim znajdą oni mieszkanie na stałe.


W projekcie DMR daje się dostrzec, co przewija się w opiniach o Nowej Hucie jako całości – że była to dzielnica zaprojektowana dla ludzi. Choć zabudowania powstawały przy Kombinacie – buchającym czarnym, gryzącym dymem, hałaśliwym zespole zakładów przemysłowych – miały dobrze służyć pracującym tam robotnikom i pokazać im samym wartość ich i ich pracy. W przeciwieństwie do tego, jak to funkcjonowało w systemie, który socjalizm zastąpił, kolumnady i zdobienia miały być teraz dostępne dla wszystkich. Można sobie wyobrazić, jakie wrażenie robiły na chłopakach przyjeżdżających do Nowej Huty z różnych miejsc zniszczonej po wojnie Polski.


Zapewne dla wielu z tych młodych ludzi DMR był ważnym życiowym przystankiem. To miejsce podsumowuje i określa lata młodości. Grzegorz mieszkał w DMR przez 7 lat. Wspomina ten czas „ciepło”, uważa, że z trzema współlokatorami tworzyli „zgrany zespół”. Przywołuje z pamięci talony na jedzenie - „dekadówki”, które można było wykupić w znajdującej się w budynku stołówce. Było to rozwiązanie praktyczne – Grzegorz spuentował to słowami: „jak się kupiło talony na początku miesiąca, to nawet jak się przepiło wszystkie pieniądze, to przynajmniej było co jeść”. Warto zauważyć, że jeden z anonimowych wpisów na forum o Nowej Hucie określa doświadczenie życia tam zdecydowanie bardziej dosadnie: „wóda, sex & PRL”.


Od jednego z mieszkańców osiedla Stalowego dowiedziałam się, że potem budynek zajęła jedna z siedzib Ochotniczych Hufców Pracy, następnie Obrony Cywilnej. Do roku 2014 znajdowały się tam mieszkania komunalne oferowane potrzebującym ich pracownikom Kombinatu – szczególnie tym, którzy do Huty przyjechali z daleka.


Działające w budynku przedsięwzięcia zdawały się pełnić istotną rolę w życiu mieszkańców osiedla Stalowego. Krzysztof mieszka tam od ponad 30 lat. Wspomina, jak w latach dziewięćdziesiątych razem ze znajomymi wynajmowali znajdującą się tam salę gimnastyczną. Przywołuje z pamięci również świetlicę, w której za darmo można było na kilka godzin zostawić dzieci. Starsze małżeństwo, mieszkające w Nowej Hucie prawie od momentu jej powstania, tak jak i Grzegorz wspominają stołówkę, gdzie mieli zniżki z racji zatrudnienia w Kombinacie. Dużym sentymentem zdaje się cieszyć smażalnia ryb, jako miejsce spotkań z rodziną i znajomymi. Budynek DMR ma nawet dla mieszkańców osiedla Stalowego własne imię – skrót od pełnej nazwy wymawiają oni bowiem demer, co sprawia, że ustalenie, o które miejsce chodzi osobom nie stąd może sprawić problem.


Kiedy w budynku DMR znajdowały się mieszkania komunalne, przyjeżdżali tu ludzie z całej Polski i „było ciekawie”. Krzysztof o tamtych czasach mówi:„wtedy było życie”, „było lepiej niż teraz”. 


Wraz z przejęciem Kombinatu przez firmę Arcelor Mittal, ograniczeniem produkcji oraz redukcją zatrudnienia „skończyło się życie” DMR. Ostatecznie, podjęto decyzję o sprzedaży budynku. Lokatorom dano dwa lata na wyprowadzenie się. Znajdujące się w budynku przedsiębiorstwa zamknięto.


Budynek odkupiła spółka Bulwarowa Park. Postanowiono, że znajdzie się tu osiedle, któremu nadano nazwę Modernity. W porozumieniu z konserwatorem zabytków rozpoczął się remont. Spółka w materiałach reklamowych swoich mieszkań bardzo wyraźnie odnosi się do historyczności budynku, jak również do dyskursu o Nowej Hucie. Przedstawiciel spółki mówi, że nazwa Modernity to właśnie odwołanie do „połączenia starego z nowym”.


Budynek odnawiany jest w odniesieniu do wyjściowego projektu, a nie do faktycznego wyglądu Domu Młodego Robotnika z lat pięćdziesiątych. W związku z tym dobudowano dodatkowe, czwarte piętro oraz do fasad dodano sterczyny. 


Na stronie internetowej spółka reklamuje swoją „nowoczesną inwestycję mieszkaniową” jako oferującą mieszkańcom „niespotykaną solidność i komfort” z powodu „grubych ścian z prawdziwej cegły” i stropów „o wysokości od 2,65 do 3 metrów”, obszernych korytarzy oraz wind z każdego poziomu, i w której ma się „żyć ciszej i wygodniej”.


Odwołanie do grubych ścian z prawdziwej cegły to zapewne postawienie Modernity w kontraście do tego, co mówi się w ostatnich latach o „nowym budownictwie”, gdzie słychać, co sąsiedzi dwa piętra wyżej oglądają w telewizji i gdzie po roku pękają tynki. Wysokie stropy i szerokie korytarze to też prawdopodobnie opozycja względem stylu budowania współczesnych deweloperów, nastawionych na zysk, ograniczających w swoich inwestycjach każdą przestrzeń, której nie można sprzedać – takie jak klatki schodowe czy korytarze. Projektanci z lat pięćdziesiątych nie musieli przecież martwić się o pieniądze. Teraz ta postawa ma procentować - zarówno dla spółki Bulwarowa Park, jak i dla mieszkańców Modernity.


Pozostaje jeszcze kwestia grodzenia – przecież to nowoczesne g r o d z o n e osiedla są przedmiotem krytyki w ostatnich latach. W tym aspekcie jednak przedstawiciele spółki jak na razie milczą. Gdy, jakiś czas temu, na fakt ogrodzenia osiedla siatką mieszkańcy Huty zareagowali zaniepokojeniem, przedstawiciel biura Bulwarowa Park w wywiadzie dla „Dziennika Polskiego” uspokajał, że płot postawiony jest tylko na czas budowy. Podkreślał, że „nie zamierzamy się grodzić, chcemy dostosować się do otwartości Nowej Huty”. Oficjalnym uzasadnieniem jest fakt, że decydującym głosem w tej sprawie ma być konserwator zabytków.


Wydaje się, że jako społeczeństwo jesteśmy już znudzeni modą na zamknięte osiedla i szukamy jakiejś nowej wartości – czegoś, z czym można będzie się utożsamiać. Modernity daje możliwość zamieszkania w budynku znaczącym, będącym kiedyś „wizytówką Nowej Huty”. Wybudowane rok temu osiedle nie niesie za sobą takiej wartości symbolicznej. Niestety, nie udało mi się jeszcze porozmawiać z nowymi mieszkańcami Modernity, by zweryfikować te hipotezy.


Okoliczni mieszkańcy są zainteresowani tym, co dzieje się z budynkiem. Pytają o to robotników zajmujących się remontem DMR. Wpadają też czasem do Biura Sprzedaży Mieszkań, żeby podzielić się choćby tylko informacją, że kiedyś „tu mieszkałem”. 


Historia DMR jest żywa – budynek wypełni się teraz inną treścią, nowymi ludźmi - ale jest również nadal przeżywany przez swoich dawnych mieszkańców i świadków jego dawnych funkcji. Czasem jest to sentyment, tęsknota, a czasem trzeźwy osąd.


I tak, Grzegorz mówi, że to dobrze, że ma tam być osiedle. Mimo, że mieszka w Hucie, dowiedział się o tym ode mnie. „To dobry budynek do mieszkania”, podsumowuje. „Ma grube mury”.


To, że Nowa Huta jest modna, nie jest zapewne żadnym niebywałym odkryciem – już od kilku lat obserwujemy wzrost zainteresowania nią, jak również liczne inicjatywy kulturalne i społeczne w jej obrębie. Mówi się też o zmieniającej się strukturze społecznej dzielnicy. Młodzi ludzie zaczynają dostrzegać jej walory – dobrą infrastrukturę, duże przestrzenie, obecność parków i bliskość lasów. „Ciemny” obraz Nowej Huty, jako miejsca, gdzie można łatwo zostać okradzionym lub pobitym, zastępuje dyskurs „dzielnicy dla ludzi”. Jak w ten krajobraz wpisze się Modernity? Takie obserwacje dopiero przed nami.


a.b.

2 komentarze: